6 września ma ruszyć proces o śmiertelne postrzelenie 32-latka podczas policyjnej interwencji
Prokuratura Okręgowa w Olsztynie oskarżyła policjanta Mateusza C. o niedopełnienie obowiązków służbowych i przekroczenie uprawnień, nieumyślne spowodowanie śmierci mężczyzny i zranienie policjantki, a także narażenie czworga innych osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
"Sąd Rejonowy w Giżycku dwa pierwsze terminy rozprawy w sprawie Mateusza C. wyznaczył na 6 i 11 września" - poinformował PAP rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie Adam Barczak.
Sprawa dotyczy zdarzenia, do którego doszło w grudniu 2021 r. w Wydminach. Mieszkanka tej miejscowości w późnych godzinach nocnych telefonicznie zawiadomiła policję, że jej nietrzeźwy partner Tomasz N. awanturuje się. W domu oprócz niej przebywało także troje dzieci.
Na interwencję do Wydmin wysłano dwuosobowy patrol, złożony z policjantki oraz policjanta z 8-letnim stażem Mateusza C. Funkcjonariusze po wejściu na klatkę schodową usłyszeli krzyki, więc niezwłocznie udali się do mieszkania, z którego dochodził hałas. W środku zastali kobietę, troje dzieci oraz Tomasza N. Mężczyzna był głośny i agresywny.
Policjant Mateusz C. postanowił skuć go kajdankami. W tym celu próbował najpierw użyć chwytów obezwładniających, ale bezskutecznie, bo Tomasz N. cały czas unosił ręce i się wyrywał. Policjant wydobył więc z kabury pistolet, odbezpieczył i wymierzył w kierunku Tomasza N., krzycząc, aby ten się uspokoił. Również to nie przyniosło rezultatu. W tej sytuacji funkcjonariusz schował broń i użył gazu pieprzowego. Pomimo tego Tomasz N. nadal stawiał opór i nie pozwalał założyć sobie kajdanek.
Jak ustalono, w pewnym momencie Tomasz N., podjął próbę wyjścia z pomieszczenia. Pomiędzy nim a dwojgiem chcących go obezwładnić funkcjonariuszy znowu wywiązała się szarpanina, w wyniku której cała trójka przewróciła się na łóżko.
"Wówczas Mateusz C. z bardzo bliskiej odległości oddał strzał w kierunku Tomasza N. Kula trafiła go w klatkę piersiową, powodując szereg rozległych obrażeń wewnętrznych i w rezultacie śmierć mężczyzny. Jednocześnie ten sam pocisk, po przelocie przez ciało Tomasza N., zranił w okolice lewego nadgarstka towarzyszącą oskarżonemu policjantkę" - przekazał sędzia Barczak.
W ocenie prokuratury, oskarżony - jako funkcjonariusz policji - nie dopełnił obowiązków i przekroczył swoje uprawnienia poprzez niezasadne, wbrew przepisom użycie broni palnej. Jego błędy miały polegać na tym, że m.in. nie poinformował Tomasza N. o konsekwencjach niestosowania się do poleceń policjantów, w tym o prawie do użycia środków przymusu bezpośredniego. Podjął nieskuteczną próbę wyeliminowania zagrożenia ze strony stawiającego czynny opór Tomasza N. oraz zapobieżenia eskalacji konfliktu, a przed odbezpieczeniem broni i oddaniem strzału nie wyprowadził partnerki Tomasza N. i jej małoletnich dzieci do bezpiecznego pomieszczenia.
Według śledczych, oskarżony niedostatecznie ocenił stopień i skalę występującego zagrożenia i ryzyka, przekraczając tym samym zasadę umiaru w stosowaniu środków przymusu bezpośredniego i broni palnej, zasadę adekwatności oraz minimalizacji skutków.
Zdaniem prokuratora, Mateusz C. z uwagi na możliwość oddania niekontrolowanego strzału podczas obezwładniania Tomasza N. naraził przebywające w pokoju osoby, w tym małoletnie dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Mateusz C. przesłuchany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił złożenia wyjaśnień. Grozi mu kara do pięciu lat więzienia. (PAP)
autor: Marcin Boguszewski
mbo/ mok/